Gra o…fotel
Niech podniesie do góry rękę każda osoba, która marzy, by 18 maja + ewentualna II tura wyborów prezydenckich już przeminęła. Nie mnie rozważać, ani analizować poszczególnych kandydatów biorących dobrowolnie udział w tym wyścigu. Pominę także jakiekolwiek reprezentowane przez nich kwestie poglądowe, ideologiczne, czy moralne. Przekonywania, udowadniania, że ten oto uczestnik zasługuje na mój, bądź Twój głos również nie uświadczycie w tym artykule. Intencją stworzenia tego tekstu jest ogromne pragnienie wyrzucenia z siebie frustracji, a zarazem życzenia, by ten swoisty cyrk znalazł w końcu swe zakończenie. Będzie ono szczęśliwe? Nie sądzę, ponieważ prawie połowa uprawnionych do głosowania odczuje niedosyt (łagodnie rzecz ujmując) z dokonanego przez większość wyboru.
Baner, banerem pogania
Historię chciałbym rozpocząć od parafrazy powiedzenia, które w ostatecznej wersji brzmiałoby – pokaż mi swój płot, a powiem, Ci kim jesteś. Generalizując, gdy wisi na przęsłach wyznaczających granicę działki popiersie jednego kandydata to można uznać, że jest to zrobione z przekonania o wartości tej osoby. Jeśli wizerunków widzimy kilka, to świadczy wyłącznie o chęci zarobku, a nie poglądów. Oczywiście uśmiechnięte, walczące o Polskę (bo przecież nie o własne korzyści i wpływy) twarze zdobią o wiele więcej lokalizacji, co prowadzi przynajmniej u mnie do wzrostu poziomu zniechęcenia całą wyborczą szopką. Ogłaszam konkurs! Jakie widzieliście najdziwniejsze Waszym zdaniem miejsce przyozdobione wyborczym banerem?
Debatowanie
W trwającej kampanii wyborczej nie możemy także zapomnieć o tradycyjnych zabiegach mających na celu dyskredytację przeciwnika w oczach elektoratu. To właśnie w tym pięknym okresie dowiadujemy się o mniejszych lub większych grzeszkach z przeszłości poszczególnych kandydatów. Dotyczyć może to dosłownie wszystkiego rozpoczynając od zatajonych majątków, przez rodzinę należącą w przeszłości do przeróżnych organizacji, po robienie sobie selfie podczas pogrzebu (wybaczcie tę małą dygresję do aktualnych wydarzeń). Punktem kulminacyjnym, wisienką na torcie są organizowane przez stacje telewizyjne przedwyborcze debaty, gdzie na żywo, prócz zagadnień merytorycznych można wyciągnąć największe brudy z życia oponentów.
Nie interesuje Cię dobro Polski?
Zdarzyło się mi już przy okazji tego organizowanego, co pięć lat wydarzenia usłyszeć, że postawa, którą prezentuję jest co najmniej karygodna. Po czym dodano, „nie interesuje Cię dobro państwa, bo jak X wygra to dopiero zobaczysz jak będzie źle w kraju, zobaczysz” (o jaką opcję polityczną chodziło – to już pozostanie moją słodką tajemnicą). Pojawia się w tym momencie pytanie, dlaczego mam na siłę przypisywać do siebie i walczyć o pseudo lidera, będącego często chorągiewką zmieniającą swe przekonania w zależności od czynników politycznych lub nawet swoich własnych korzyści? Nie znajduję na tyle sensownego argumentu, by uczynić jednego z kandydatów osobą reprezentującą moje poglądy. Czy ma to sens, sami oceńcie.
Czas czytania: 2 minuty
Grafika:
1) Photo by Krzysztof Kowalik on Unsplash
2) Photo by Kyle Glenn on Unsplash
Komentarze
Prześlij komentarz